wtorek, 17 października 2017

Cinda Williams Chima ♠ Król Demon

Klany rządzą!

"Król Demon" to pierwszy tom "Siedmiu Królestw", czyli czterotomowego cyklu, na który czekałam z ustęskieniem wiążąc z nim ogromne nadzieje. W końcu zakupiłam go i od razu zaatakowałam pierwszy tom. Teraz mam mieszane uczucia. 
Głównym bohaterem opowieści jest Han - chłopiec z Doliny, parający się wszelkiego rodzaju zajęciami. Był już chłopcem na posyłki, hersztem gangu Łachmaniarzy, zbierał zioła i nimi handlował... Nawet polował. Gdy spotykamy go po raz pierwszy jest na wyprawie, podczas której zbiera zioła, by zarobić nieco pieniędzy dla swojej matki i młodszej siostrzyczki Mari. Ogólnie rodzina Hana Alistera jest niezwykle biedna. Fabuła rozpoczyna się, gdy główny bohater i jego przyjaciel Tancerz Ognia (zaraz wyjaśnię, dlaczego przyjaciel posiada takie dziwne imię), natykają się przypadkiem na czarodziejów, który wywołali ogień na terenach łowieckich Klanu (Klany to takie społeczności, nie parające się magią, a rzemiosłem). Dochodzi do kłótni, której nie będę opisywać, ale w efekcie Han zostaje właścicielem talizmanu magicznego, który teoretycznie może go zabić. Alister postanawia ukryć ów fant, a Czarodziejom przedstawia się imieniem herszta wrogiego my niegdyś gangu Południarzy. Han ma wiele przemyśleń i żyje sobie dalej kombinując z dnia na dzień, więc na razie go zostawmy.
Drugim wątkiem głównym w książce jest księżniczka Raisa, która niebawem ma zostać oficjalną następczynią tronu (dynastia w miejscu akcji przechodzi z matki na córkę). Dziewczyna jest miłośniczką pocałunków, ma mały romans z (uwaga, co za przypadek) czarodziejem, którego Han pozbawił błyskotki i ma inne plany na przyszłość niż wyjście za mąż i bycie dostojną damą. W chwilach, gdy nie całuje się z młodym magiem mieniem Micah Bayar stara się skraść pocałunki Amonowi, synowi kapitana... Generalnie nie ma poważniejszych problemów. Ma problemy z dogadaniem się z Królową, gdyż ma niespełna 16 lat i bardzo kocha tatę, który jest kupcem i sobie podróżuje. No i jest piękna. 
Losy dwóch głównych bohaterów krzyżują się, gdy Han wplątuje się w tarapaty i jest ścigany przez Gwardię, a w tym samym czasie Raisa postanawia poznać świat poza zamkiem, gdy dowiaduje się się od Amona, jak to źle żyje się ludziom. 

Ogólnie mówiąc fabuła jest przerażająco przewidywalna i właściwie gdy pojawia się jakiś nowy wątek, mający być "zwrotem akcji" od razu można się domyślić, w jaki sposób zostanie rozwiązany. Mimo to książkę czytało się dobrze, gdyż świat wykreowany przez Panią Chimę jest ciekawy i dobrze skonstruowany: ma swoją historię, własną politykę. Klany jak dla mnie są najmocniejszym punktem: są niczym bardziej zaawansowane plemiona, mające swoje własne, żelazne zasady. Nawet imiona dzieciom nie są nadawane od razu, a po prostu zyskują one przydomki aż do święta imienia, uroczystości nadania im właściwych imion. Stąd właśnie Tancerz Ognia. W tym zdecydowanie książka jest mocna. 
Bohaterowie mają wszyscy ten sam problem: nie umiem się z nimi zżyć. Są dla mnie całkowicie obojętni... 

Podsumowując: czytywałam lepsze książki.

Brandon Sanderson ♣ Z Mgły Zrodzony

A z nieba padał popiół...

Brandon Sanderson był autorem, do którego twórczości przyszło mi sięgnąć po raz pierwszy. Zacznę może wyjątkowo od aspektów wizualnych wydania, w jakiego jestem posiadaniu. Jest po prostu świetne: szyte, twarda oprawa z wszytą zakładką. Dodatkowo na końcu książki znaleźć można słowniczek pojęć no i naturalnie książka zaopatrzona jest w mapę, które niestety jest niezbyt czytelna. 
Ale recenzja to nie ocenianie książki po okładce.

Akcja rozgrywa się w Ostatnim Imperium, w którym włada od tysiąca lat Ostatni Imperator. Jest on władcą absolutnym. Za jego rządów społeczeństwo zostało podzielone na rasę ludzi lepszych - arystokrację, którą to Imperator obdarzył przywilejem: wśród potomków arystokratycznych rodów przychodzą na świat Mgliści - osoby obdarzone allomantycznymi zdolnościami związanymi ze spalaniem wewnątrz siebie metali. Nie będę wnikać w działanie poszczególnych metali, gdyż tego łatwo dowiedzieć się z treści. Wracając do tematu: każdy z mglistych potrafi spalać i wykorzystywać energię z jednego z metalu, a czasami rodzi się Zrodzony z Mgły, który potrafi spalać wszystkie metale. Jest on swoistego rodzaju wybrańcem, a każdy Dom arystokratów trzyma tożsamość Zrodzonego w sekrecie. 
Drugą rasą ludzi są Skaa - dla nich nie ma przywilejów. Jeśli ktoś urodzi się jako Skaa do końca życia musi pracować na arystokrację i nie ma żadnych praw. Jednak przez rozwiązłość arystokratów na przestrzeni lat rodziły się mieszańce: dzieci, w których płynęła mieszanka krwi. A czasami odkrywały one w sobie moce Mglistych. Zdarzali się i Zrodzeni.

Główną bohaterką opowieści teoretycznie jest Vin - dziewczyna ze Skaa nieświadoma tego, że posiada allomantyczne zdolności. Czasem udaje jej się ich użyć, jednak określa to jako Szczęście i wykorzystuje, by zagwarantować sobie przeżycie w szajce złodziejskiej. Podczas jednego z przekrętów Camona - herszta szajki - jej dar zostaje zauważony. Na szczęście poza niewłaściwym okiem Obligatorów (tłumacząc na nasze realia - urzędników) jej talent dostrzega Kelsier. Mężczyzna ten nosi przydomek Ocalałego, bo jako jedynemu udało mu się opuścić piekielne więzienie Ostatniego Imperatora. Kelsier pragnie, by Vin przyłączyła się do jego grupy przestępczej, którą opłacono, by pokonać nieśmiertelnego Ostatniego Imperatora...

Nie mogę więcej napisać o treści, by nie zepsuć potencjalnym czytelnikom zabawy, ale książka jest na prawdę warta tego ślicznego wydania. Każdy proces allomantyczny jest logiczny, wszystko ma zaplanowany mechanizm i jak to mawiam "działa". Poza tym świat opisany przez Sandersona wciąga, jak wir w oceanie, a człowiek czytając gubi się gdzieś w Luthadelu, podróżując z Kelsierem i ucząc się razem z Vin świata allomancji.

Jeśli szukasz fantastyki na miarę Tolkiena - sięgnij po cykl Ostanie Imperium Brandona Sandersona a gwarantuję - nie rozczarujesz się! Początkowo może ciężko będzie rozróżniać jak działa poszczególny metal, ale z czasem jakoś samo wydaje się to naturalne i instynktowne. A do tego cudowna, złożona postać Kelsiera oraz kreacja Vin... Majstersztyk!

poniedziałek, 31 lipca 2017

Irene Cao ♠ Widzę Cię

Odcień granatu

Elena ma prawie trzydzieści lat, jest już po studiach i dostała pracę przy odrestaurowaniu fresku w pałacyku pewnego hrabi. Podczas, gdy stara się przywrócić dawny stan malowidłu, zleceniodawca podejmuje w budynku gościa: niesamowicie atrakcyjnego Leonarda, kuszącego niedozwolonymi rzeczami... Bohaterka wdaje się z nim w romans oparty jedynie na erotyce, z góry wiedząc, iż na nic innego liczyć nie może: Sycylijczyk uprzedził, że może liczyć ich jedynie czysto fizyczna relacja, a gdy uczucia wejdą w grę: należy zakończyć relację. Elena podejmuje ryzyko namiętnej przygody, zmieniając w sobie niemal wszystko, co tylko się dało. Niszczy swój niewinny związek z Filippem, miłość, której nie dane było jeszcze się ujawnić. Choć sama nie chce tego przed sobą przyznać, zbacza ze światłej ścieżki. Tylko czy odejście od obranego szlaku zawsze musi prowadzić do upadku?


Subiektywnie: szybko można przeczytać, książka na popołudnie. Walory: przyzwoity język pisania, można dowiedzieć się czegoś o Wenecji oraz sztuce. Wady: zasadniczo nie wciąga emocjonalnie, główna bohaterka irytuje... Szczerze powiedziawszy: nie polecam.

wtorek, 18 lipca 2017

Neil Gaiman ♣ Gwiezdny pył

Nie każdy jednorożec przynosi tęczę

„Gwiezdny pyl” jest to najwspanialsza bajka dla dorosłych, jaką nadarzyła się okazja mi przeczytać. Rzecz rozgrywa się początkowo w świecie, jaki znany jest ludzkości, jednak świat baśni, w jakim toczy się właściwa akcja książki jest tuż za murem. Tristran Thorn to młody, zakochany w pięknej dziewczynie chłopiec, postanawiający przynieść lubej upadłą gwiazdę. Nie byle jaką, a tę, którą widzieli razem podczas spadania. Thorn wyrusza w niebezpieczną podróż do nieznanego, dziwnego świata, przeżywając wiele przygód. Okazuje się, że Gwiazda w świecie czarów to dziewczyna – i to nie byle jaka, ładna i z charakterkiem, początkowo trudnym do zaakceptowania.

Fabuła baśni nie jest szczególnie zawiła, choć pojawia się wiele „smaczków” - ród królewski o wysoce specyficznych relacjach rodzinnych, wiedźmy polujące na serce Gwiazdy i drastyczne potraktowanie jednorożca – co zrobiło na mnie przeogromne wrażenie podczas lektury. Jeśli szukacie czegoś nietuzinkowego i świeżego – sięgnijcie na półkę po dzieło Gaimana, obiecuję, że nie będziecie znudzeni nawet przez chwilę, gdyż świat wykreowany przez autora tętni życiem oraz nie ma nic wspólnego z obranymi ogólnie przez autorów kanonami. Każdy znajdzie w tej pozycji coś dla siebie!

piątek, 21 kwietnia 2017

J. Lerman ♠ Uwięziona w bluszczu

Uwaga, spoilery 

Książka w przekładzie na nasz język narodowy jest tragiczna. Wydawnictwo Amber nie postarało się, roi się od literówek, nawet imię głównej bohaterki pojawia się jako "Sophia" a potem "Sopfia"... Tematyka mogłaby być ciekawa, jednak wykonanie zadanego tematu, zgroza! Jest mi bardzo przykro, ale główna bohaterka jest nieskomplikowaną, wręcz banalną osobowością, a to, że odrobinę bardziej skomplikowany główny bohater się w niej zakochuje, to chyba tylko kwestia jej feromonów. Ona kocha drzewa, bardzo. Ciągle o tym się dowiadujemy. Wspomniane to jest kilka(naście?) razy. Fabuła nie zachwyca. Ot, niby zdolna studentka, dostaje się do cudownej szkoły, atrakcyjny aktor, właściciel zwraca na nią uwagę i poza namiętnym romansem, zasadniczo nic się nie dzieje. Pojawiają się szablonowe postaci: atrakcyjna koleżanka, zabawny kolega - nie "popularni", wredna blondynka - gwiazda, lekko upośledzeni umysłowo rodzice. Koleją rzeczą jest rozczarowanie scenami erotycznymi. Jeśli ktoś sięga po tę pozycję z tego powodu, będzie mocno zawiedziony. Opisy są skrótowe, nie budują atmosfery oczekiwania. Krótko mówiąc - kiepsko.
Chwilami miałam wrażenie, że już to czytałam... Bo praktycznie czytałam. Gdyby obedrzeć treść z nieistotnych wzmianek o drzewach oraz umieścić w świecie biznesu - mamy streszczenie "Pięćdziesięciu twarzy Greya".

Ach! Bym zapomniała. Czas jest pojęciem względnym. Kilka tygodni od rozpoczęcia roku ma miejsce burzliwy romans Sophii i Marca. Potem Marc znika na wiele tygodni, a główna bohaterka dzwoni do taty i dowiadujemy się, że... Nie wymaga on od niej przyjazdu do domu, bo to, uwaga, uwaga: pierwszy miesiąc na uczelni!

piątek, 24 marca 2017

Jodi Picoult ♣ Bez mojej zgody

Bez tej miłości można żyć?

Gdy słyszymy słowo „miłość” w większości wypadków kojarzy nam się ono z „zakochaniem”, a książka o miłości winna być „romansem”. Ta romansem nie jest, zdecydowanie.
Recenzowanie książki jest dla mnie utrudnione przez pryzmat jej ekranizacji z Cameron Diaz, ale również z perspektywy długiego czasu, jaki minął on mojego przeczytania jej. To jednak jedna z tych książek, które zapadają w pamięci, pozostawiając po sobie uczucie pustki.

Książka opowiada o Annie. Choć w sumie Anna żyje życiem swojej starszej siostry. Tak jak jej mama. I tata. I brat. Ale czy starsza siostra Anny, Kate, żyje swoim życiem?
Rodzina Fitzgeraldów żyje w cieniu choroby Kate. Białaczki promielocytowej. Dziewczyna choruje na nią od najmłodszych lat. Gdy Sara i Brian dowiadują się, ze ich córeczka jest chora, na drugi plan schodzi ich szczęście małżeńskie i synek – Jesse, najważniejsze jest pokonanie nowotworu, który niszczy organizm dziewczynki. Choroba jest nie do pokonania. Lekarz proponuje Fitzgeraldom wykorzystanie krwi pępowinowej do poprawienia stanu chorej.
Małżeństwo decyduje się na stworzenie sobie dziecka, które będzie miało odpowiednie DNA, by jego pępowina nadawała się dla Kate. I tak na świecie zjawiła się Anna, która od tej pory stała się serwisem dla starszej siostry.
Nie można powiedzieć, że rodzice nie kochali młodszej córki. Nie można powiedzieć, że Anna nie kochała rodziny. Jednak ileż można ratować życie na siłę? Gdy pojawia się potrzeba przeszczepienia nerki, dziewczynka pozywa rodziców, starając się o możliwość o samodzielnym decydowaniu w kwestii swojego zdrowia.

Książka jest o trudnej do jednoznacznej oceny sytuacji, w jakiej może znaleźć się każda rodzina. O kruchości życia, uczuciach, marzeniach i nigdy nie zrealizowanych celach. O tym, że choroba wyniszcza nie tylko organizm chorego, ale i wszystkich wokół.

Dodatkowym, jak dla mnie genialnym motywem, jest prawnik Campbell Alexander. Przeczytacie – zrozumiecie.


Uważam, że tę pozycję powinien przeczytać każdy – pomimo drobnych niedociągnięć fabularnych jest tego warta.

środa, 1 lutego 2017

Kate Wild ♠ Feral

Brutalny, zdziczały, dziki, zwierzęcy... 

Chyba zbyt zwierzęcy, a ja zdziczałam, gdyż kompletnie nie mam pojęcia, co ta książka wniosła do mojego życia. Czyżby to był zmarnowany czas?

Świat jest tu surrealistyczny. Nowa Atlantyda, szkoleni ludzie i główna bohaterka, która ma srebrne tęczówki. Na imię jej Feral, co w tym utworze znaczyć ma chyba 'brutalny'. Dziewczyna jest nastolatką, która jest w dużym stopniu wpasowana w swój surowy, drastycznie rygorystyczny świat. Tuż obok Nowej Atlantydy żyją normalni ludzie, a miejsce zamieszkania Feral strzegą harfy, dzięki którym jest ono niewidoczne... Zaawansowana technologia, jak przeczytacie, to zrozumiecie, co mam na myśli.

W opisie napisali o miłości. Powiedzmy, że jest tam ona opisana. Jak dla mnie nie ma w tym deka romantyzmu i chyba nawet nieotaguję tego per "miłość". Feral ratuje pewnemu chłopakowi z laboratorium życie, po czym razem uciekają z okropnego, wyjątkowo rygorystycznego świata. Oczywiście Nowo Atlańtyńczycy (? Nie mam pojęcia jak ich określić) próbują powstrzymać swoją maszynkę do zabijania i zbiega, bo nie chcę by byli oni wolni. Coś kurcze jak stan wojenny. Ale oni uciekają. 

Szczerze książka wydawała mi się fascynująca, gdy tylko przeczytałam jej opis. Po zakupie usiadłam i od razu zaczęłam czytać. Kompletnie mi się nie spodobała. Poważnie. Mało jest książek, w których nie zobaczę jakiegoś plusu i nie pokocham ich mimo wszystko. Spodziewałam się czegoś jak "Igrzyska Śmierci" czy "Niezgodna" a to... Nie mam pojęcia, co to było. Historia miała szansę być ciekawa, gdyby nie to, że jest zamknięta na niewielu stronach, bohaterowie słabo wykreowany przez autorkę i ogólnie nie odczułam wcale klimatu. Książka jest dla mnie papierem, nie krainą. Być może to wina tłumaczenia.... nie wiem....  Nie polecam.

sobota, 28 stycznia 2017

Marta Tomaszewska ♣ Królowa Niewidzialnych Jeźdźców

Nie lubimy patrzeć na siebie obiektywnie.

Jest to pozycja, którą dane mi było przeczytać już jakiś czas temu, jednak nie sposób było mi się wziąć za pisanie... 
Sądzę jednak, że warto, by pojawiła się na tym blogu.

Tomaszewska zabiera nas do wioski Ullamp, którą nawiedzają Trzy Czarne Konie Tracza Obojętność. Mieszkańcy uważają, że za ataki na wioskę odpowiedzialny jest mały chłopiec, którego znaleziono w Krzakach Pinglowych, a którego przygarnęła Wdowa po Młynarzu. Oko, gdyż z uwagi na specyficzne oko został tak chłopiec nazwany, wychowuje się pod troskliwym okiem matki i jej córki - Ślicznotki Ksyksy. Czując jednak odpowiedzialność za nieszczęścia wioski Oko wyrusza na poszukiwanie odpowiedzi, na pytanie kim jest.

Choć sam opis fabuły nie brzmi zachęcająco, a początkowo ciężko przyzwyczaić się do dziwnych imion w książce, w miarę czytania coraz bardziej się ona podoba. Pojawia się w niej wiele motywów, które nie są spotykane gdzie indziej. Do moich ulubionych należy magiczne lusterko, które pokazuje nie to, co na zewnątrz, ale to co w środku człowieka. Książka nie jest może pełna akcji i dramatyzmu, jednak nie przeszkadza to jej w byciu po prostu świetną.

Liz Braswell ♠ Dziewięć żyć Chloe King (Uprowadzona)


Na kocią łapę.

Chloe już wie, że jest inna. Ma w sobie coś z kota. W tej części przebywa wśród takich jak ona - Mai - starożytnego gatunku ludzi-kotów, sięgających swymi korzeniami aż kilka tysięcy lat wstecz. Podobno są oni stworzeni przez Bastet - egipską boginię.

W siedzibie (czy raczej można by to nazwać korporacją) Mai, Chloe dostaje staż. Od tej pory jej życie wydaje się być nieodwracalnie zmienione - nie ma w nim jej przyjaciół, matki, z dawnego życia został jej jedynie Alek i Brian, który stoi po drugiej stronie wojny między ludźmi a Mai.
W nowym miejscu Chloe zaprzyjaźnia się z Kim, dziewczyną, która w swojej kociej transformacji doszła aż tak daleko, że miała... kocie uszy. Prócz swego niecodziennego wyglądu Kim ma jeszcze ogromną wiedzę na temat Mai, ich historii, a poza tym jest bardzo religijna, oddając część staroegipskim boginiom. 

Chloe jednak nie czuje się wolna. Tęskni za dawnym życiem, pomimo, że poznani w siedzibie ludzie są jej "rodziną" a ich przywódca zastępuje pannie King ojca. Tylko czy wszystkim można ufać?

Jestem zachwycona tymi książkami! Na prawdę dawno nie wpadło mi w łapki coś, co tak przyjemnie się czytało. Zjadam już trzeci tom :D

Choć musze przyznać, by być szczerą, że w fabule są pewnie niedociągnięcia. Jedno z nich (UWAGA SPOILER) to to, że Chloe nie zabrała ze sobą ładowarki, gdy była "porywana". Potem jednak, gdy była we własnym domu, znów jej nie wzięła, mówiąc, że dobrze, że ma walkie-talkie, bo telefon jej umiera i nie ma go jak naładować... Skoro wzięła ze sobą bieliznę i nawet spotkała Mus-musa, czy nie mogła zabrać ładowarki? Hmm...

Za to okropnie podoba mi się postać Briana!

Piers Anthony ♣ Zaklęcie dla Cameleon (cykl Xanth)

Uwaga na trawę!

"Zaklęcie dla Cameleon" to książka, którą spotkać można również pod tytułem "Zaklęcie dla kameleona", co jak dla mnie nie ma najmniejszego sensu. Gdy zdecydujemy się sięgnąć po tę pozycję, możemy wybrać z kilku wariantów okładkowych, ponieważ była ona kilka razy wydawana. Co ciekawe - nadal jest to pozycja szerzej nieznana.

Treść opowiada o Binku - chłopcu, u którego powinna się objawić magia, ale jeszcze tak się nie stało, zatem grozi mu wygnanie z Xanth do Mundanii - krainy, w której nikt nie czaruje. Osoby bieglejsze w angielskim na pewno dostrzegły teraz żart w nazwie "Mundania". Dlaczego Bink musi zostać wygnany, w przypadku okazania się "niemagicznym"? Otóż w Xanth każdy ma swoje własne zaklęcie. Czasem jest to coś ciekawego, jak na przykład zdolność przenoszenia głosu w dal, innym razem coś dziwnego - zaklęcie sprawiające, iż kogoś pieką cztery litery. Ale jakieś ma. Tylko nie Bink.
Chłopiec wyrusza w podróż, by poznać swój magiczny talent. Na swojej drodze spotyka wiele niebezpieczeństw ale i przyjaciół. Między innymi trzy kobiety - jedną piękną, lecz głupią, drugą inteligencji normalnej, tak samo jak i przeciętnego wyglądu, oraz trzecią - potwornie brzydką, za to niezwykle inteligentną. 

Szukając książki, która was rozbawi - wybierzcie Xanth. Warunkiem jednak jest to, że musicie lubić absurdalny humor, niekiedy bardzo dosłowny, nielogiczne zwykle sytuacje oraz że nie liczycie na pełen emocji romans, gdyż tego nie znajdziecie w książce. Tak samo jak wzniosłych sytuacji i heroicznych wyczynów. Gdyby nie to, że jest to fantastyka najbardziej fantastyczna w historii, pasowałoby tu stwierdzenie, że postaci są zwyczajnie realistyczne.

Lubisz Terry'ego Pratchetta? Sięgnij po Xanth, sądzę, że się nie rozczarujesz.


Inne wydania:




piątek, 27 stycznia 2017

Alyson Noël ♠ Nieśmiertelni (Ever)

Opowieść o wampirach... bez wampirów!


Wbrew ogólnie słyszanej opinii osób, które tego nie przeczytały oraz licznym opisom sześcioksięgu w internecie, przyporządkowywaniu owych książek w kategorii Wampiry - opowieść wcale nie jest o wampirach. Ba! One tam nawet nie występują!

Sięgnęłam po książki w sumie tylko dlatego, że zobaczyłam je w korzystnej cenie w internecie.. Postanowiłam zakupić, a w razie, gdyby miała być to tragedia, której nie chcę na półce widzieć - sprzedać. Było to z dwa lata temu. Książki stoją do dziś.

W przeświadczeniu, iż spotkam się z kolejnym spojrzeniem na wampiryzm, sięgnęłam po "Ever". Wszystko wskazywało na to, iż już po kilkunastu-kilkudziesięciu stronach wiedziałam, "gdzie jest wampir pogrzebany". Jak się zdziwiłam, gdy moje założenie okazało się dalekie od prawdy.

Ever, tytułową bohaterkę, poznajemy jako wycofaną ze społeczeństwa blondynkę, mającą dwójkę przyjaciół: gotkę Haven i geja Milesa. Naturalnie uczęszcza ona do szkoły. Nosi zwykle słuchawki, kaptur, stara się nie rzucać w oczy, jednak chyba właśnie dzięki temu w oczy się rzuca. No i jest ładna. Nie wspominałam? Oj, przepraszam. Jest tu dużo ładnych ludzi ;)

Nie to jest jednak istotą opowieści. Wręcz coraz mniejsze znaczenie mają szkolne nemezis i sprawdziany.
Ever straciła rodzinę w wypadku. Sama brała w nim udział, przeżyła jako jedyna, za to nie do końca normalna... Rozmawia na przykład ze swoją młodszą, nieżywą siostrą Riley. Dodatkowo słyszy myśli ludzi oraz widzi ich aury. I nienawidzi tego.
Do szkoły trafia nowy uczeń - Damen, powalająco przystojny. I od tego zaczyna się cala zabawa, gdyż Ever ma wrażenie, iż kiedyś już go spotkała... Chłopak od razu zyskuje aprobatę społeczności szkolnej. Pija jakiś czerwony napój, a zasady szkolne jakoś go omijają... Jest niesamowicie utalentowany i umie wiele rzeczy. No i pije czerwony napój! Niezbyt lubi jeść, jednak może to robić. Tylko nie chce. Woli swój krwistoczerwony napój. 
Wniosek nasuwa się sam - wampir. Tyle, że krwistość napoju kończy się na jego kolorze. Kim jest Damen i dlaczego Ever go zna? I dlaczego ma przeświadczenie, że Damen zna również ją?

Mając ochotę na wciągającą, choć niezbyt wartą opowieść, która zmusza nas do pomyślenia niekiedy nad tym, co by było gdyby, sięgnijcie po ten cykl. Jest przyjemnie napisany, interesujący, a świat w nim nie jest czarno-biały, ale ma wiele barw. Jak aury ludzi...

Reszta książek z serii jest troszkę zbyt rozwleczona, ale równie przyjemna w czytaniu. A zakończenie - dość zaskakujące.



Harvard Lampoon ♣ Zmrok

Gdy z łabędzia zrobisz gęś

"Zmrok" miał być świetną parodią "Zmierzchu". Przynajmniej tak go opisywano. Przynajmniej tak miało być. Ostatecznie wyszło jednak coś zupełnie innego. I wcale nie mowa tu o czymkolwiek mieszczącym się w kanonach "znośne"...

Belle Goose jest postacią przerysowaną do tego stopnia, że bliżej jej do dziecięcej opowieści niż do wykreowanej przez pisarza bohaterki prześmiewczego tomika. Prawda jest taka, że to "Zmierzch" mógłby być uznawany za swoistą parodię "Zmroku".
Wydarzenia nie mają tu znaczenia. Fabuła też nie. Bohaterowie - również. Jeśli kiedykolwiek widzieliście bajkę animowaną "Wróżkowie chrzestni", emitowaną bodajże przez Disney Channel, to wszyscy bohaterowie zmroku są na poziome Taty i Mamy Timmy'ego. 

Wiele tu napomknięć o pryszczach, nierealnie bzdurnych zachowań... które chyba miały być śmieszne, a są zwyczajnie głupie. Miłość między głównymi bohaterami... Ach, szkoda w ogóle się produkować. Niewykluczone, że komuś mimo wszystko pozycja przypadnie do gustu, ale jestem czytelnikiem oraz recenzentem subiektywnym. Nie polecam.

Amy Meredith ♠ Dotyk ciemności (Cienie)

Aż mnie przeszedł prąd!

Cztery tomy "Dotyku ciemności" po prostu poraziły mnie prądem. Choć są to pozycje około 250-cio stronicowe, energia w nich buzuje, akcja jest nieprzewidywalna (przez większość książki), a opowiedziana historia aż iskrzy!

Z uwagi na niechęć do spoilerowania postanowiłam skupić się na pierwszym tomie, a opinie co do pozostałych wyrazić w sposób nieujawniający treści.

"Cienie" są dobrze zbudowaną historią o nastolatce, dla której pierwotnie liczyły się głównie ubrania oraz życie pustej laleczki. Eve Evergold jest bogata. Chodzi do szkoły średniej, mieszka w ekskluzywnej dzielnicy i ma swoją standardowo, w książkach tego typu, irytującą czytelnika najlepszą przyjaciółkę. Pewnego dnia jednak zauważa, że coś jest z nią nie tak. Jakby... Była naelektryzowana. W międzyczasie do szkoły przychodzi dwóch nowych uczniów. Jeden mroczny, otoczony tajemnicą imieniem Mal, drugi zaś przystojny jak z boysbandu Luke, na którego to leci każda dziewczyna, bo jest słodki i zabawny. Z przybyciem owej dwójki wiąże się jednak rozpoczęcie dziwnych wydarzeń w okolicy, w której mieszka Eve Evergold. I zdaje się, że prąd elektryczny ma tu znaczenie...

Choć książka momentami jest płytka, to całość na prawdę szybko się czyta. Udało jej się nawet mnie rozśmieszyć w wystarczający sposób, bym zaśmiała się w pociągu podczas porannych dojazdów, a to już coś. Jeśli ktoś szuka czegoś do poczytania na wieczór - świetny wybór. Nie spodziewajcie się jednak tutaj wiekopomnych cytatów czy złożonych elementów psychologicznych.

"Polowanie" to kontynuacja pierwszej powieści. Po wydarzeniach z "Cieni" nie minęło wiele czasu. Jednak trzyma ona poziom i równie dobrze można się bawić przy czytaniu.

"Gorączka" - uznanie za pomysł, reprymenda za jakość. Ta część nie przypadła mi do gustu i zwyczajnie się dłużyła.

"Zdradzona" tendencja spadkowa się tu nie utrzymuje. Ostatnia część zdecydowanie wraca do poziomu pierwszej części. Kolejna książka, którą "połknęłam".

David Schickler ♣ Pocałunki na Manhattanie

                Koniec początkiem zrozumienia.

Autor zabiera nas w niekonwencjonalny świat, który znajduje się... na Manhattanie. Wbrew temu, co można sądzić o książce na pierwszy rzut oka (markowane "Twój Styl" i sam tytuł) nie jest to romansidło. 

Bohaterami powieści są ludzie zamieszkujący jedną kamienicę, w której kursuje stara winda. Mają różne cele, odmienny tryb życia. W każdym jednak drzemie coś nietypowego. Nie chodzi tu o zdolności wampira, ale o to, jacy są. Specyficzne charaktery, w połowie surrealistyczne zdarzenia, zawikłany świat ludzkiej psychiki, popędów, marzeń, przeżyć, problemów. Wszystko w otoczce stosunków damsko-męskich. Jednak - w moim odczuciu - nie jest to romans. 

Książka jest zbiorem opowiadań, które w pewnym momencie zaczynają się ze sobą przeplatać. Dopiero wtedy zrozumieć można, że pozornie chaotyczne opowieści o ludziach, których wiąże jedynie miejsce zamieszkania, są nieprzypadkowe. Czytało się powoli - brakowało mi do autora serca, ale za to po przeczytaniu do końca opowieści - nastąpił moment zakochania się w niej całej. 

Samo zakończenie jest zaskakujące, choć w sumie czy aby na pewno? Gdy ktoś szuka czegoś, nad czym można pomyśleć, odstającego na tle książek zalewających dziś rynek - polecam tę pozycję. 

By jednak zrozumieć, trzeba przeczytać co do strony i to do samego końca.

czwartek, 26 stycznia 2017

Liz Braswell ♠ Dziewięć żyć Chloe King (Upadła)

O dzierganej czapeczce z uszkami

Upatrzona, wymarzona, zakupiona - książka jak i zarówno reszta trylogii od dawna mnie kusiła i w końcu udało mi się nabyć całość w sensownej cenie. W trybie błyskawicznym otworzyłam wyczekany tom i... nie zawiodłam się.

Chloe jest w moim odczuciu próbującą buntować się nastolatką. Ma dwójkę najlepszych przyjaciół, wychowuje ją adopcyjna mama, chodzi do szkoły, w której nie jest nikim niezwykłym - ot, nastolatka, która dorabia po pracy i ubiera się, jak jej przyjaciółka, w dość specyficzny sposób (ubrania mają dla autorki zauważalnie duże znaczenie). Podkochuje się troszkę w koledze ze szkoły imieniem Alek - chłopaku z Rosji. I tak sobie żyje, w sumie.

Sama książka zaczyna się wielkim "bum". Chloe ma na dniach skończyć 16 lat i postanawia pójść na wagary wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi - Amy i Paulem, świętować owe wydarzenie. Udali się na wieżę, Chloe spada z 30 piętra i... w sumie nic jej nie jest. Dostaje również pierwszej miesiączki, co raczej nie ma związku z upadkiem ;)

Od tego dnia życie Chloe się zmienia. Zostaje nagle zauważona przez płeć przeciwną, przeżywa namiętny wieczór z nieznany, chłopakiem... którego potem odnajduje w stanie agonalnym. Niebawem Alek zwraca na nią uwagę, potem Brian... Zaczyna się specyficzny trójkąt miłosny, który (może) wcale w sumie nie jest miłosny. Jednak Chloe się zmienia. Staje się szybsza, zwinniejsza. Tylko dlaczego? Czyżby miała w sobie coś z kota?

Szybko się czyta, przyjemnie spędza czas, fabuła jest wartka, bohaterka nieirytująca. Polecam osobom, szukającym książek z cyklu przyjemnych, do pociągu lub na wieczór. Przyjemna zabawa gwarantowana!